Ostatnie dni spędzamy we dwie.
Ja choruje z powodu silnych bólów kręgosłupa, które coraz bardziej mnie martwią. A Amelka choruje, bo jest przeziębiona. Zaczęło się przedszkole i choroby też. Jutro obie idziemy do lekarza.
Małej coraz bardziej dokucza ciągły brak taty. Normalnie jest z nami cały czas, a od czerwca pojawia się w piątki wieczorem i wyjeżdża w niedziele pod wieczór. Także tyle mamy z taty.
Wraca dopiero w listopadzie, a Motylkowi się bardzo tęskni. :(
Staram się jakoś zajmować nasz czas, ale jest już przecież na tyle duża, że brakuje jej jednak taty i kropka.
Tak czy inaczej damy radę. :)
***
Zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo ciężko o przyjaciół w tych czasach. Czy kiedyś miałam prawdziwą przyjaciółkę ?
Nie, nie miałam.
Takie zadałam sobie pytanie w ostatnim czasie i stwierdziłam to, co Wam napisałam.
Może smutne to i miło było by mieć taką, ale jakoś nigdy nie spotkałam. :)
Rodzeństwa też nie mam.. Więc jestem zupełnie sama.
A i oczywiście mam mojego cudownego Motylka :)
A o przyjaźni wspominam, bo ciekawa jestem czy każda z Was tu ma przyjaciółkę :) ?
I naszło mnie w ostatnim czasie.. Odwiedziłam koleżankę po 2 latach nie spotykania się.. Dowiedziałam się, że jest w ciąży.. 7 miesiącu. I bardzo się z nią cieszę, ale przykro mi, że dopiero się dowiedziałam. Zawsze uważałam, że jest moją przyjaciółką. Myliłam się. Wniosek nie tylko z tej sytuacji, ale z wielu właśnie z czasu dwóch lat... :)
A tu.. Ktoś nas jeszcze czyta... hallo? :)
czwartek, 20 września 2018
poniedziałek, 10 września 2018
Druga adopcja i kolejne dni w przedszkolu...
Nasz mały Motylkowy przedszkolak ma się świetnie. W przedszkolu coraz lepiej i oby tak zostało, bo najbardziej to chyba ja przeżywałam to wszystko.. ten płacz i prośby abym jej nie zostawiała. Chodziłam cały tydzień przygnębiona, chociaż piątek już był lepszy zdecydowanie.
Obyło się bez płaczu i Motylek był w przedszkolu zadowolony.. dzisiaj po weekendzie miałam obawy, bo jak wiemy z dzieciakami bywa różnie. Na szczęście było dobrze i jutro też chce do przedszkola.
Źle tak czekać w zawieszeniu na ten telefon.. na szczęście jeszcze około półtora miesiąca tylko.. mało i dużo .. po powrocie męża ze szkolenia chciałabym ponownie udać się do Ośrodka Adopcyjnego, aby potwierdzić .. że JESTEŚMY W 100% GOTOWI.
Czekamy na synka do 1.5 roku.. od około listopada ubiegłego roku .. liczę, że szybko zadzwoni telefon. Cieszę się że nasz OA tak sprawnie działa.
Dzisiejszy dzień- droga z przedszkolka...
Dzisiejszy zakup w Biedronce .. miała być posciel zamiast kocyka i podusi, ale jest fatalnej jakości.. :(
Obyło się bez płaczu i Motylek był w przedszkolu zadowolony.. dzisiaj po weekendzie miałam obawy, bo jak wiemy z dzieciakami bywa różnie. Na szczęście było dobrze i jutro też chce do przedszkola.
Źle tak czekać w zawieszeniu na ten telefon.. na szczęście jeszcze około półtora miesiąca tylko.. mało i dużo .. po powrocie męża ze szkolenia chciałabym ponownie udać się do Ośrodka Adopcyjnego, aby potwierdzić .. że JESTEŚMY W 100% GOTOWI.
Czekamy na synka do 1.5 roku.. od około listopada ubiegłego roku .. liczę, że szybko zadzwoni telefon. Cieszę się że nasz OA tak sprawnie działa.
Dzisiejszy dzień- droga z przedszkolka...
Dzisiejszy zakup w Biedronce .. miała być posciel zamiast kocyka i podusi, ale jest fatalnej jakości.. :(
sobota, 8 września 2018
Przedszkolak 2018 , słowo "adopcja" :)
Chociaż nie zdaje sobie jeszcze sprawy ze znaczenia tych słów jak my dorośli to już poruszamy ten temat i słowo "adopcja" nie jest obce w naszym domu, oj nie.
Jak od początku deklarowaliśmy powiemy dziecku, że jest adoptowane.. Nie wiem w jaki sposób Wy to robicie.. u nas wygląda to tak, że czytam naszej małej bajkę/ wierszyk o sówkach jaką napisałam jeszcze na szkoleniu w OA.. mówię jej , że adoptujemy braciszka.
A Motylek już dzisiaj sama potrafi odpowiedzieć na pytania:
Ja: "A.. co jesteś córeczko?"
Motylek: "Adoptowana jestem"
Ja: "Czym Cię mama urodziła "
M:"Serduszkiem"
Ja:"skąd Cię przywieźliśmy ?"
M:"ze szpitalka!"
Mniej więcej tak to wygląda. Motylek mówi że braciszka urodzi inna Pani i też go przywieziemy ze szpitalka, że go adoptujemy.
Moja mała, mądra dziewczynka :)
Przedszkole jest ok.. jest na wsi. Dzieci jest 8 w tym roku.. a więc to właściwie dobrze. Panie poświęcają więcej czasu i uwagi jak jest mało dzieciaków.
Pierwsze dni były ciężkie, ale już w piątek obyło się bez płaczu :)
Zobaczymy jak będzie w poniedziałek:)
Tymczasem mama Motylka rozchorowała się i szczerze mówiąc wcale nie bawi mnie mój stan. Nie mogę spać, chodzić .. ciągle boli mnie odcinek lędźwiowy kręgosłupa i to nie ma żartów . Na noc biorę silne leki i wciąż nie dzieje się lepiej. Zobaczymy, co dalej...
Poniżej kilka zdjęć ..
Jak od początku deklarowaliśmy powiemy dziecku, że jest adoptowane.. Nie wiem w jaki sposób Wy to robicie.. u nas wygląda to tak, że czytam naszej małej bajkę/ wierszyk o sówkach jaką napisałam jeszcze na szkoleniu w OA.. mówię jej , że adoptujemy braciszka.
A Motylek już dzisiaj sama potrafi odpowiedzieć na pytania:
Ja: "A.. co jesteś córeczko?"
Motylek: "Adoptowana jestem"
Ja: "Czym Cię mama urodziła "
M:"Serduszkiem"
Ja:"skąd Cię przywieźliśmy ?"
M:"ze szpitalka!"
Mniej więcej tak to wygląda. Motylek mówi że braciszka urodzi inna Pani i też go przywieziemy ze szpitalka, że go adoptujemy.
Moja mała, mądra dziewczynka :)
Przedszkole jest ok.. jest na wsi. Dzieci jest 8 w tym roku.. a więc to właściwie dobrze. Panie poświęcają więcej czasu i uwagi jak jest mało dzieciaków.
Pierwsze dni były ciężkie, ale już w piątek obyło się bez płaczu :)
Zobaczymy jak będzie w poniedziałek:)
Tymczasem mama Motylka rozchorowała się i szczerze mówiąc wcale nie bawi mnie mój stan. Nie mogę spać, chodzić .. ciągle boli mnie odcinek lędźwiowy kręgosłupa i to nie ma żartów . Na noc biorę silne leki i wciąż nie dzieje się lepiej. Zobaczymy, co dalej...
Poniżej kilka zdjęć ..
Subskrybuj:
Posty (Atom)