Chociaż nie zdaje sobie jeszcze sprawy ze znaczenia tych słów jak my dorośli to już poruszamy ten temat i słowo "adopcja" nie jest obce w naszym domu, oj nie.
Jak od początku deklarowaliśmy powiemy dziecku, że jest adoptowane.. Nie wiem w jaki sposób Wy to robicie.. u nas wygląda to tak, że czytam naszej małej bajkę/ wierszyk o sówkach jaką napisałam jeszcze na szkoleniu w OA.. mówię jej , że adoptujemy braciszka.
A Motylek już dzisiaj sama potrafi odpowiedzieć na pytania:
Ja: "A.. co jesteś córeczko?"
Motylek: "Adoptowana jestem"
Ja: "Czym Cię mama urodziła "
M:"Serduszkiem"
Ja:"skąd Cię przywieźliśmy ?"
M:"ze szpitalka!"
Mniej więcej tak to wygląda. Motylek mówi że braciszka urodzi inna Pani i też go przywieziemy ze szpitalka, że go adoptujemy.
Moja mała, mądra dziewczynka :)
Przedszkole jest ok.. jest na wsi. Dzieci jest 8 w tym roku.. a więc to właściwie dobrze. Panie poświęcają więcej czasu i uwagi jak jest mało dzieciaków.
Pierwsze dni były ciężkie, ale już w piątek obyło się bez płaczu :)
Zobaczymy jak będzie w poniedziałek:)
Tymczasem mama Motylka rozchorowała się i szczerze mówiąc wcale nie bawi mnie mój stan. Nie mogę spać, chodzić .. ciągle boli mnie odcinek lędźwiowy kręgosłupa i to nie ma żartów . Na noc biorę silne leki i wciąż nie dzieje się lepiej. Zobaczymy, co dalej...
Poniżej kilka zdjęć ..
Zdrowia Kochana. Takie małe przedszkole ma swoje plusy.
OdpowiedzUsuńTygrys póki co drąży techniczne sprawy porodu. Druga mama nie specjalnie go interesuje. Choć lubi słuchać historii o tym, jak się poznaliśmy.