Nasz mały Motylkowy przedszkolak ma się świetnie. W przedszkolu coraz lepiej i oby tak zostało, bo najbardziej to chyba ja przeżywałam to wszystko.. ten płacz i prośby abym jej nie zostawiała. Chodziłam cały tydzień przygnębiona, chociaż piątek już był lepszy zdecydowanie.
Obyło się bez płaczu i Motylek był w przedszkolu zadowolony.. dzisiaj po weekendzie miałam obawy, bo jak wiemy z dzieciakami bywa różnie. Na szczęście było dobrze i jutro też chce do przedszkola.
Źle tak czekać w zawieszeniu na ten telefon.. na szczęście jeszcze około półtora miesiąca tylko.. mało i dużo .. po powrocie męża ze szkolenia chciałabym ponownie udać się do Ośrodka Adopcyjnego, aby potwierdzić .. że JESTEŚMY W 100% GOTOWI.
Czekamy na synka do 1.5 roku.. od około listopada ubiegłego roku .. liczę, że szybko zadzwoni telefon. Cieszę się że nasz OA tak sprawnie działa.
Dzisiejszy dzień- droga z przedszkolka...
Dzisiejszy zakup w Biedronce .. miała być posciel zamiast kocyka i podusi, ale jest fatalnej jakości.. :(
Mamy w rodzinie przedszkolaka, co prawda teraz to już stary wyjadacz, bo to nie pierwszy jego rok w przedszkolu...Natomiast jak zaczynał to początki były mega bolesne dla jego mamy. Już w domu synek zaczynał wielkie płacze, w przedszkolu jeszcze większe, mamie się serce krajało, już bliska była rezygnacji z przedszkola, po czym się okazało, że maluch, jak mama tylko wychodziła, w sekundę przestawał płakać i szedł się bawić z dziećmi :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę Wasz ośrodek tak sprawnie działa? I na drugie dziecko nie czeka się dłużej? U nas wygląda tak, że od 3 lat (od momentu złożenia dokumentów) oczekuje się na pierwsze dziecko, a na drugie jest to już 5 lat.
Pozdrawiam, K.
My na pierwsze czekaliśmy od otrzymania kwalifikacji 3 miesiące. Wszystko na blogu: withoutironywoczekiwaniunabociana.blogspot.com :)
UsuńTeraz czekamy od listopada ubiegłego roku, ale id czerwca do października w zawieszeniu, bo mąż w delegacji 400 km od domu.
Inni od nas na pierwsze do półtora roku czekali, a na drugie koło pół roku plus minus... :) OA działa sprawnie, pewnie wiele zależy od danych rodziców, szczęścia i sama nie wiem.. no na pewno nie są to aż takie odległe terminy.. przynajmniej wiem ze środowiska znajomych z OA i takich, o ktorych wiem, że oczekiwali i jak długo.. a raczej krótko .. :)
Życzę, żeby Wasz synek odnalazł się jak najszybciej po wznowieniu oczekiwania :)
UsuńPrzed nami jeszcze kawał drogi, ponieważ będziemy kierować kroki do innego ośrodka. Nie z niecierpliwości, a z bezsilności..., aby móc w spokoju czekać.
...już nadrabiam zaległości z poprzedniego Twojego bloga ;)
Witaj Mamo Motylka. Od jakiegoś czasu podczytuję Twojego bloga :) Piszesz, że OA Kielce działa sprawnie, hmm... my z mężem czekamy już 15 m-cy na TEN telefon, a 20 od zarejestrowania w ośrodku :( Co m-c w słuchawce słyszę "czekać, czekać, czekać". To niezły trening cierpliwości i wytrwałości. Z roku na rok zgłasza się coraz więcej kandydatów, grup szkoleniowych sporo, więc i ten czas oczekiwania coraz to dłuższy. Ponoć jeszcze niespełna rok przed nami nie było takich kolejek co teraz...
OdpowiedzUsuńNo nie wiem jak jest z innymi.. jak napisalam wyżej pisze, co wiem od innych rodziców i z doświadczenia naszego i bliskich znajomych ale też dalszych np. z pracy itd. Nie tak dawno temu ktoś, kogo znam poznał córeczkę kilku miesięczna też Kielce OA. Także dzieje się .. bardzo długo nie czekali. :)
UsuńWy też Kielce? Ja myślę że lada chwila zadzwonią.. ja dzwonię sama na okrągło .. ;D tzn. co 3 tygodnie to tak na pewno. Teraz nie, bo w zawieszeniu, ale mailowo mam kontakt z OA. :)
Nie wiem czym sugeruje się OA ale patrząc na oczekiwania z naszej grupy wiem, że ten kto miał mniej ALE co do dziecka czekał krócej .
My oczekiwaliśmy dziecka do półtora roku, lub rodzeństwa jednego do 3lat a drugiego mniejszego dziecka.. albo bliźniąt . Po 3 mies. otrzymaliśmy 18 dniowe niemowle.
Nie było znaczenia czy to będzie dziecko romskie czy nawet zupełnie nie podobne. Chcieliśmy tak po prostu . A ten kto wymyślał to i czekał. Ale jak piszę. może to przypadek.. nie wiem.. pisze jak ja to widzę :)
To nie jest kwestia narodowości, podobieństwa czy płci... to są rzeczy najmniej ważne! To kwestia stanu zdrowia dziecka. Tylko i wyłącznie. Nie jesteśmy gotowi psychicznie, a przede wszystkim materialnie na przyjęcie bardzo chorego dziecka :( My też dosyć szybko otrzymaliśmy telefon z maleństwem. Choroba genetyczna, a jej konsekwencje nie do wyprowadzenia. Nie podjęliśmy tego wyzwania i bardzo długo to odchorowywaliśmy. Mam jednak nadzieję, że to się niebawem odmieni. Najsmutniejsze jest to, że z roku na rok dzieci poważnie obciążonych wciąż przybywa :( Jeśli znajdą rodziców, to świetnie! Ale nie każdy ma w sobie siłę i możliwości, żeby się takiego rodzicielstwa podjąć.
UsuńOby jednak TEN WŁAŚCIWY telefon zadzwonił. Tego nam wszystkim życzę.
A to zdecydowanie.. tez na takie dziecko nie jesteśmy gotowi i chcieliśmy zdrowe dziecko na tyle na ile to możliwe, bo wiadomym jest, że nie wszystko wiadomo od razu. :)
UsuńTak niestety dzieci chorych przybywa, a nie każdy jest gotowy.. My nie wiedzieliśmy nic o naszej małej poza tym, że póki co jest zdrowa. Ale zdecydowaliśmy się bez chwili zastanowienia, bo była niemowlakiem, bo ja.. hm.. czułam, że jest dla nas.
I wierzę że wkrótce zadzwonią.. zobaczysz :) Czekam na drugie dziecko i wiem, że to nie to samo co przy pierwszym ten czas oczekiwania.. ja czekałam 3 miesiące i myślałam że oszaleje.. wiem, co to znaczy w małej części. i wierzę że lada chwila zadzwonią! :)
A co do dzieci jeszcze.. prawie wszyscy rodzice oczekują zdrowego dziecka, oczywiście OA zdaje sobie z tego sprawę i jak nam mówili.. czasem muszą zadzwonić do kogoś z propozycją choć sami wiedzą, że nie .. już dobrze nie pamiętam jak nam to mówiła jedna z Pań. I wtedy często dana rodzina odmawia.
Mam nadzieję tak czy inaczej, że "umilamy" jakoś ten czas oczekiwania :) Pozdrawiam serdecznie! :)
Dziękuję za słowa otuchy :) Cierpliwie i wytrwale czekamy dzień za dniem. Nie tracimy wiary! A Was oczywiście bardzo chętnie podczytuję ;) Dajecie nadzieję na pomyślny finał :) Pozdrawiam ciepło!
UsuńCieszę się, że możemy być dla kogoś :) bo poniekąd z taką myślą założyłam blog, ale też blogi innych dziewczyn, których wydaje mi się wcześniej było jakoś więcej dawały mnie otuchę :)
UsuńZobaczysz, szybko zadzwoni TEN telefon! :)
Nie mogę się napatrzeć, jaki Motylek już duży i zmierza do przedszkola. Jak dobrze, że jest coraz lepiej. Nasz pierwszy rok był bardzo trudny. Choroby i ciągła adaptacja. Teraz jest lepiej. Bez uśmiechu, ale bez histerii.
OdpowiedzUsuńNiech Wasze marzenia się spełniają i to szybko :)
Jaki piekny plecak - motylkowy dla malego Motylka! :)
OdpowiedzUsuńBrawa dla niuni! Moja Bi zaczynala przedszkole majac 4 lata i 3 miesiace i to byl koszmar! Wyla, kopala, kurczowo sie mnie trzymala, bywaly dni ze 3 panie musialy ja przytrzymywac, zebym mogla wyjsc z budynku... :( Przeszlo po miesiacu, na szczescie.