Ostatnie dni spędzamy we dwie.
Ja choruje z powodu silnych bólów kręgosłupa, które coraz bardziej mnie martwią. A Amelka choruje, bo jest przeziębiona. Zaczęło się przedszkole i choroby też. Jutro obie idziemy do lekarza.
Małej coraz bardziej dokucza ciągły brak taty. Normalnie jest z nami cały czas, a od czerwca pojawia się w piątki wieczorem i wyjeżdża w niedziele pod wieczór. Także tyle mamy z taty.
Wraca dopiero w listopadzie, a Motylkowi się bardzo tęskni. :(
Staram się jakoś zajmować nasz czas, ale jest już przecież na tyle duża, że brakuje jej jednak taty i kropka.
Tak czy inaczej damy radę. :)
***
Zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo ciężko o przyjaciół w tych czasach. Czy kiedyś miałam prawdziwą przyjaciółkę ?
Nie, nie miałam.
Takie zadałam sobie pytanie w ostatnim czasie i stwierdziłam to, co Wam napisałam.
Może smutne to i miło było by mieć taką, ale jakoś nigdy nie spotkałam. :)
Rodzeństwa też nie mam.. Więc jestem zupełnie sama.
A i oczywiście mam mojego cudownego Motylka :)
A o przyjaźni wspominam, bo ciekawa jestem czy każda z Was tu ma przyjaciółkę :) ?
I naszło mnie w ostatnim czasie.. Odwiedziłam koleżankę po 2 latach nie spotykania się.. Dowiedziałam się, że jest w ciąży.. 7 miesiącu. I bardzo się z nią cieszę, ale przykro mi, że dopiero się dowiedziałam. Zawsze uważałam, że jest moją przyjaciółką. Myliłam się. Wniosek nie tylko z tej sytuacji, ale z wielu właśnie z czasu dwóch lat... :)
A tu.. Ktoś nas jeszcze czyta... hallo? :)
No pewnie że czytamy przynajmiej ja.
OdpowiedzUsuńCo do prZyjaźni to niestety masz rację ja też nie mogę powiedzieć że mam taką prawdziwą przyjaciółkę koleżanki tak ale....
Za to blogowi znajomi sa dla mnie jak rodzina dostępni w każdej chwili. Wakacje spędziliśmy z jedną blogowa rodzinka. Często spotykamy się z inną. I to jest fajne że nic na siłę. Przykre jest to że dawnej dla kogoś było się kimś ważnym i nagle nie jest się potrzebnym tej osobie.
oczywiście że czytam, zaglądam bo mam cie na swoim blogu i wiem kiedy napiszesz, prosiłam cie o adres mailowy to wyslę zaproszenie, bo mam takie same dylematy jak ty, i o tym piszę u siebie
OdpowiedzUsuńdacie rade z Amelką...
serdeczności
Wybacz, czasem jakoś tak przeczytam i później znikam..
Usuńmamamotylka@gmail.com
Czytamy czytamy ;) Ja miałam lepszą sytuację. Nasi wspólni znajomi (z którymi wydawało mi się, że dobrze się rozumiemy i wiedzieli, że bezskutecznie staramy się o dziecko) zaczęli nas nagle unikać. Nie mieliśmy ze sobą kontaktu przez kilka m-cy (sporadyczny telefoniczny). Aż tu nagle pewnego dnia dostajemy mmsa ze zdjęciem noworodka i informacją, że właśnie powitali córkę... Hmm... byliśmy w szoku. Było mi strasznie przykro, że ukrywali się przed nami przez całą ciążę. Niepłodność mocno zweryfikowała nasze "przyjaźnie". Ponieważ nie mieliśmy w swoim otoczeniu par niepłodnych, zaczęliśmy budzić niezdrowe zainteresowanie. Zaczęły się niedyskretne pytania, żarty, a dobre rady sypały się jak z rękawa. Najgorsze było to pełne litości spojrzenie. Czułam się jakbyśmy byli ułomni. Usunęliśmy się w cień :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńJa czytam.
OdpowiedzUsuńA co do przyjaciół mam niestety takie same doświadczenia....
Czytam i ja, choć nie zawsze z braku siły i czasu coś napiszę.
OdpowiedzUsuńCzas do listopada szybko minie. I tata na dłużej będzie z Wami.
Nasze grono przyjaciół nie jest zbyt szerokie, ale za to prawdziwe.
I ja śledzę Wasze Motylkowe losy :)
OdpowiedzUsuńPocieszę Cię, że rodzeństwo wcale nie równa się przyjaźni. Bardzo mało znam osób, które łączy szczera przyjaźń z rodzeństwem. Teraz zaczynam się zastanawiać czy w ogóle znam taką osobę hmmm...
Dorosłe życie, doświadczenia, przejścia, poglądy, to wszystko weryfikuje przyjaźnie. W moim przypadku, najbliższym i największym przyjacielem jest mój mąż. To jemu mówię o wszystkim, to na niego mogę zawsze liczyć (i w drugą stronę też to działa). A co jeżeli się poprztykamy? No cóż wtedy się skarżę, oczywiście jemu :D (naturalnie po opadnięciu emocji, coby nie przesadzić z decybelami).
Pozdrawiam, niechaj jak najszybciej zawita u Was listopad,
K.
Zazdroszczę przyjaźni z mężem. U nas tego niestety nie ma. A szkoda.
UsuńPozdrawiam :)
W takim razie wszystko przed Wami! Mąż to najlepszy materiał na przyjaciela, w końcu jest najbliższą osobą. Chciał nie chciał, ale jest :)
UsuńJa rowniez czytam, chociaz z komentowaniem gorzej! ;)
OdpowiedzUsuńJa chyba tez nigdy nie mialam przyjaciolki. Mialam bliskie kolezanki, ale przyjaciolki, takiej prawdziwej, nigdy. Teraz jest jeszcze gorzej, bo nie mam nawet bliskich kolezanek, tylko bardziej "znajome". ;)
No więc jest nas dwie :)
UsuńRównież czytam ;)
OdpowiedzUsuńCo do przyjaciółki to wydawało mi się kiedyś że mam ale niestety okazało się jak bardzo się pomyliłam. Koleżanek bliskich również nie mam. Podczas starań o adopcje miałam wrażenie, że jestem dla nich jak osoba z innej planety, nie rozumiały mnie, tego jak boli życie bez dziecka. Na dzień dzisiejszy nie mamy wspólnych tematów i rozmowa się jakoś nie klei. Za to poznałam kilka przesympatyczna dziewczyn...mamy cudownych adoptusiow i z nimi mam bardzo dobry kontakt e-mailowy.
Czytam :) Mi się kiedyś wydawało, że mam przyjaciółki - ale niestety nasza przyjaźń działała przeważnie tylko jednostronnie (ja zawsze miałam dla nich czas - one dla mnie tylko wtedy, kiedy było im wygodnie). Natomiast z młodszą siostrą już od kilku lat nie utrzymuję wcale kontaktu - więc w sumie czuję się jak jedynaczka (ale szczerze mówiąc, jakoś mi to nie przeszkadza). Mam natomiast jedną dobrą koleżankę z poprzedniej prac, z którą spotykam się 2 razy w miesiącu na zakupy i plotki w ramach odskoczni od macierzyństwa :)
OdpowiedzUsuńZdrowiejcie, Dziewczyny - i niech czas do powrotu taty minie Wam jak najszybciej ! :)
Jestem i ja i czytam😊Zdrówka dla Was.
OdpowiedzUsuń