Niestety wszystko, co dobre szybko się kończy. Już jutro wracam do pracy, wcale nie mam ochoty, ale centralne ogrzewanie czeka na nas i zbliża się wielkimi krokami, więc trzeba coś zarabiać.
Wracam na etat, chociaż początkowo szefowa nie miała go i planowane było, że wrócę na wychowawczy urlop i będę pracować. Tak mnie kręciła, lecz gdybym się nie zgodziła to za miesiąc może otrzymała bym wypowiedzenie.
Tak czy inaczej dziewczyna, która przyszła po mnie do pracy odchodzi na L4 z powodu ciąży i ja wracam normalnie.
Chociaż nie do końca normalnie, bo wcześniej miałam swoją zmianę i koniec, teraz wracam na tzw. Międzyzmianę , czyli pracuję 15 dni w miesiącu około, po 12 godzin.
Niby fajnie, tylko może być, że będę robić w same weekendy, np. Od 10-22,
Albo 16-04 nad ranem.
Albo od 12-24.
Tak się to będzie prezentować. Mało tego będę chodzić wedle potrzeby, czyli godziny poznawać będę z dnia na dzień.
Nic zrobić, nic zaplanować.
Wracam na etat, chociaż początkowo szefowa nie miała go i planowane było, że wrócę na wychowawczy urlop i będę pracować. Tak mnie kręciła, lecz gdybym się nie zgodziła to za miesiąc może otrzymała bym wypowiedzenie.
Tak czy inaczej dziewczyna, która przyszła po mnie do pracy odchodzi na L4 z powodu ciąży i ja wracam normalnie.
Chociaż nie do końca normalnie, bo wcześniej miałam swoją zmianę i koniec, teraz wracam na tzw. Międzyzmianę , czyli pracuję 15 dni w miesiącu około, po 12 godzin.
Niby fajnie, tylko może być, że będę robić w same weekendy, np. Od 10-22,
Albo 16-04 nad ranem.
Albo od 12-24.
Tak się to będzie prezentować. Mało tego będę chodzić wedle potrzeby, czyli godziny poznawać będę z dnia na dzień.
Nic zrobić, nic zaplanować.
Jakby tego wszystkiego było mało jutro Motylek zostaje z tatą, nigdy nie byli sami tyle czasu. Zazwyczaj nie było potrzeby.
Martwię się, choć wydaje mi się, że sobie poradzą. Wszystko muszę im przygotować. Pieluszki, ubrania, obiad, kolację.
Muszą dać sobie radę. To będzie ich czas.
Najważniejsze, że u nas Motylek nie ma problemów z zostawaniem z innymi. Czasem pozostawała pod opieką moich rodziców na noc i zawsze wszystko było dobrze. Mama zawsze mi wszystko mówi.
Tym bardziej teraz jestem spokojna, że nie będzie histerii z powodu moich wyjść do pracy.
Martwię się, choć wydaje mi się, że sobie poradzą. Wszystko muszę im przygotować. Pieluszki, ubrania, obiad, kolację.
Muszą dać sobie radę. To będzie ich czas.
Najważniejsze, że u nas Motylek nie ma problemów z zostawaniem z innymi. Czasem pozostawała pod opieką moich rodziców na noc i zawsze wszystko było dobrze. Mama zawsze mi wszystko mówi.
Tym bardziej teraz jestem spokojna, że nie będzie histerii z powodu moich wyjść do pracy.
Poza tym wszystkim stałam się bardzo nerwowa ostatnio. Wszystko mnie denerwuje, drażni i dużo krzyczę.
Muszę skupić się na rodzinie. Dać spokój złości i odpocząć.
Myślę, że duży wpływ na to ma mój powrót do pracy.
Motylek rośnie pięknie, interesuje ją wszystko dookoła, jest radosna, wesoła, urocza, ale nie bardzo chce jeść. Mam nadzieję, że jest to spowodowane gorącem.
Z jedzeniem parówek, wędliny, chlebka, stałych posiłków radzi sobie już sama.
Uwielbia Piątusie i Danio.
Pod domem główna atrakcja to rwanie mamie kwiatków skalniakowych, gonitwa za Beti, obserwacja ptaszków, a co piękne nasłuchiwanie odgłosów wiejskich zwierząt, które są też w książeczce OnoMaTo, takich jak kura, kogut, krówka, indyk, świnka, gęś, są też psy, koty, różne ptaszki, np. Kukułka, wróble, gołębie, sowa i papugi.
Wszystko interesuje Amelkę i gdy słyszy to potrafi się zatrzymać w biegu i nasłuchiwać tych odgłosów pokazując palcem skąd dobiega dźwięk.
To niesamowite :)
Jest jeszcze takim malutkim słoneczkiem, a już tak pięknie rozumie wszystko dookoła!
Zna już słowa tata, mama, baba, ti (nasza Beti), brum, dej (daj), idee, ne (nie), a moja babcia nauczyła ją zamiast odpowiedzi tak śmiesznie, ale uroczo kłaniać się i kiwać główką na "tak, proszę, dziękuję", wygląda to niesamowicie!
Lubi się do mnie przytulać, kocham to!
Z jedzeniem parówek, wędliny, chlebka, stałych posiłków radzi sobie już sama.
Uwielbia Piątusie i Danio.
Pod domem główna atrakcja to rwanie mamie kwiatków skalniakowych, gonitwa za Beti, obserwacja ptaszków, a co piękne nasłuchiwanie odgłosów wiejskich zwierząt, które są też w książeczce OnoMaTo, takich jak kura, kogut, krówka, indyk, świnka, gęś, są też psy, koty, różne ptaszki, np. Kukułka, wróble, gołębie, sowa i papugi.
Wszystko interesuje Amelkę i gdy słyszy to potrafi się zatrzymać w biegu i nasłuchiwać tych odgłosów pokazując palcem skąd dobiega dźwięk.
To niesamowite :)
Jest jeszcze takim malutkim słoneczkiem, a już tak pięknie rozumie wszystko dookoła!
Zna już słowa tata, mama, baba, ti (nasza Beti), brum, dej (daj), idee, ne (nie), a moja babcia nauczyła ją zamiast odpowiedzi tak śmiesznie, ale uroczo kłaniać się i kiwać główką na "tak, proszę, dziękuję", wygląda to niesamowicie!
Lubi się do mnie przytulać, kocham to!
Największe wydarzenie ostatnich dni to fakt, że bez problemów sama śpi w łóżeczku, ja obok na łóżku. Nie sprawiło to problemów, czasem jak każde dziecko kręci się, lub zamruczy żeby ją poprawić. Poza tym jest ok.
Wieczorem zasypia w wózku, tak się nauczyła. Śpi już zazwyczaj od 20, a rano wstaje około 7.
Mam nadzieję, że to się już nie zmieni.
Jedyne co mi dokucza to fakt, że zasypia w salonie i nic się nie da robić, bo trzeba ciszej, a pokoje są tylko na piętrze.
Myślałam o elektrycznej niani, jednak wszystko kosztuje.
Achh.. damy radę.
Wieczorem zasypia w wózku, tak się nauczyła. Śpi już zazwyczaj od 20, a rano wstaje około 7.
Mam nadzieję, że to się już nie zmieni.
Jedyne co mi dokucza to fakt, że zasypia w salonie i nic się nie da robić, bo trzeba ciszej, a pokoje są tylko na piętrze.
Myślałam o elektrycznej niani, jednak wszystko kosztuje.
Achh.. damy radę.
Najważniejsze, że jest akt urodzenia. W końcu jesteśmy rodziną, przeżyliśmy bardzo dużo, jednak miłość jest silna i dajemy radę, cały czas razem.
A teraz kończę, zdam relacje z powrotu do pracy, gdy tylko się ogarnę.
Fajnie, że jesteście z nami, a równocześnie przepraszam, że nie piszę nic u Was. Jednak potrzebuję czasu, wszystkiego dużo się składa na raz.
A jeszcze przed nami wywrót domu do góry nogami, bo centralne ogrzewanie czeka. Ehh..
Fajnie, że jesteście z nami, a równocześnie przepraszam, że nie piszę nic u Was. Jednak potrzebuję czasu, wszystkiego dużo się składa na raz.
A jeszcze przed nami wywrót domu do góry nogami, bo centralne ogrzewanie czeka. Ehh..
Podczytuję Cię czasami, wypadałoby wreszcie coś napisać ;). Dopiero oczekuję na adopcję maluszka, ale już widzę, że będę mieć podobne zmartwienia, przynajmniej te związane z pracą. Motylek ślicznie Wam się rozwija, nic dziwnego, że żal Ci śledzenia każdego nowego kroku. Myślę jednak, że więź ojca z córką jest szczególną relacją i obojgu dobrze zrobi, jeśli będą mogli ją zacieśnić. Głowa do góry i powodzenia w pracy!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się odzywasz :) więcej pisałam na starym blogu, a ten jest tamtego kontynuacją. Myślę, że dam radę, a im dwojgu faktycznie przyda się taki czas we dwoje i dobrze im zrobi. Martwię się tylko, co i jak będzie, gdy mąż też zakończy urlop. Zobaczymy.
UsuńPóki co jutro praca.
Gdybyś miała pytania, albo chęć napisania nie na forum to zapraszam na maila mamamotylka@gmail.com :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia!
Dzięki za ciepłe słowa :)
UsuńZapomniałam wcześniej dopisać, że macie przeuroczego psiaka! Uwielbiam tę rasę, zresztą sama mam foksteriera, a to prawie to samo ;)
To trzymam kciuki za jutrzejszy dzień w pracy i Motylka z tatą:)
OdpowiedzUsuńElu dziękuję bardzo za kciuki :) buziaki
UsuńPowrot do pracy i to w takich jak u Ciebie zmianach napewno jest duzym stresem. Daj sobie czas, az sie wszystko unormuje i upowszedni a i zle humory mina. Mam nadzieje,ze dzien w pracy byl udany? Pozdrawiam cieplo!
OdpowiedzUsuńNie było źle. Gorzej jutro (piątek), od 11-23, zanim wrócę będzie 23.40 i spać, a w sobotę wesele, po czym w niedzielę na noc do pracy. ;)
UsuńDam radę! Nie ma innej opcji. Dzięki za mile słowa! :)
Nie dziwie sie ze się stresujesz to normalne będzie dobrze. Mężuś sobie poradzi a taka praca ma tez swoje plusy bo możesz być w domu troszkę więcej niż np od 10-18 plus dojazd i caly dzień bez dziecka a tak to możesz troche pobyć z mala jak będziesz mieć różne grafiki. Trzeba widzieć pozytywy Słońce.
OdpowiedzUsuńPs. Jeśli chciała byś dostęp do mojego bloga to mogę Ci wysłać zaproszenie😃
Dzięki za mile słowa, faktycznie dali sobie świetnie radę! Relacje wkrótce. Pozdrawiam serdecznie;)
UsuńDzięki za mile słowa, faktycznie dali sobie świetnie radę! Relacje wkrótce. Pozdrawiam serdecznie;)
UsuńNa pewno te nerwy są z pracą związane, ale jestem przekonana, że wszystko sobie poukładacie i dacie radę. I może uda się też jakoś dogadać z szefową, żeby grafiki jednak sporządzała z większym wyprzedzeniem i żebyś mogła jakieś plany sobie poczynić, kto wie :) Powodzenia i buziaki dla pięknej, wiosennej Amelki :*
OdpowiedzUsuń