niedziela, 3 kwietnia 2016

Ehh..

Czasem są w życiu człowieka takie chwile, kiedy ma ochotę rzucić wszystko i uciec jak najdalej!
Przychodzi w pewnym momencie taki czas, kiedy chce się krzyczeć "Dajcie Wy mi wszyscy święty spokój!".
No właśnie..
Od jakiegoś czas ciągle brakuje nam czasu na wszystko i chyba jestem zmęczona tym nowym domem, ciągłą jazdą tam w wersji (ja, Motylek, pies i cała sterta zakupów, torba dla Motylka, moja torebka), każdego dnia mam coś na głowie i coś do załatwienia, a mąż po prostu jedzie sobie tam rano i ma na głowie jedynie to, co trzeba tam zrobić. Też bym tak wolała.
On twierdzi, że czego to on tam nie robi, ale jednak to ja dźwigam po tysiąc razy dziennie Motylka, zakupy, to ja gotuję, sprzątam w mieszkaniu i robię zakupy, które nie są lekkie. Później, gdy wieczorem śmie ja w ogóle powiedzieć, że jestem zmęczona to słyszę, że przecież siedzę z dzieckiem w domu i nic nie robię! Jak ja tak w ogóle mogę mówić, jak to on zarobiony wraca ze wsi padnięty, wykończony i poraniony na rękach od ciężkiej pracy!

Nawet dzisiaj nie miałam prawa wyboru i MUSZĘ jechać na obiad do teściowej, bo zadzwonił wczoraj, że BĘDZIEMY, a ja chciałam siedzieć dzisiaj w domu z małą, wyjść na jakiś spacer, zamiast na okrągło jeździć w tą i tamtą.. Ale nie wolno nam, bo znowu muszę jechać do "ukochanej teściowej", a jeszcze żeby byli sami z teściem, a to przyjedzie siostrunia z rodzinką.. znowu będę musiała się ciągle sztucznie uśmiechać, wysłuchiwać "darcia mordy" dwóch dzieciaków, które zachowują się jakby je na niedzielę wypuszczali z zoo.. bo wierzcie mi znam dużo dzieci, ale te są wyjątkowo rozwydrzone!

Mam okropne nerwy na mojego męża, o to właśnie, że nie pyta mnie o zdanie już drugi raz w tym tygodniu (pierwszym razem zrobiłam zakupy na obiad, zrobiłam specjalnie dla niego obiad i bez mała gotowa jechać z nim dostaję telefon, że DZISIAJ OBIAD U MAMUSI!) yyy.. że jak?!
Pieprznęłam to wszystko i na tym by był koniec.
Dzisiaj to samo. Ehh..
Brakuje mi słów normalnie.
Kolejna kwestia jest taka, że dzisiaj usłyszałam, że to mąż zarabia tyle, co trzy moje wypłaty i to on decyduje o zostawieniu rolet w mieszkaniu itp. Nie ja.
Ja nie mam nic do powiedzenia, bo teraz jestem na macierzyńskim, bo ja zarabiam grosze, a jak znajdę może pracę jak on to wtedy też MOŻE będę mogła mieć swoje zdanie i coś do powiedzenia.

Na wsi ciągle ktoś mi przeszkadza, a ja jak to ja albo zrobię w chwili, gdy Motylek ma dobry humor i siedzi w wózku, albo nie zrobię nic, bo chce chodzić. Wiadome. To tylko dziecko, ale kiedy zaczynam plewić skalnik i ktoś przyjeżdża (teście, albo siostrunia męża), bo taką mają ochotę - to normalnie szlag jasny mnie trafia.
Po 1 nie przepadam za nimi i to tutaj wiecie.
Po 2 mam dużo roboty i jestem sama z dzieckiem, bo mąż zabiera się i robi, co swoje.
Po 3 chciałam dom, aby mieć święty spokój, ciszę i czas dla nas.

I mam nadzieję, że jak się wprowadzimy to pielgrzymki się skończą, bo nie jestem też darmową kawiarnią, herbaciarnią i niczyim sponsorem, bo owszem kupiliśmy dom, ale siostruni męża zrobiliśmy też remont mieszkania, które należy do teściów i nikt nie zapytał za co teraz wyremontujemy dom, będziemy to robić powoli, jak będą pieniądze, bo nas nie stać na inne wyjście po prostu.
Tylko to teściów nie obchodzi, a jak powiedzieliśmy ostatnio, że zabieram meble kuchenne do domu z mieszkania (nasze są), a nie odsprzedam (za złotówki jak to powiedziała teściowa !) szwagierce, to widziałam minę i pytanie "Ale jak to?!" - a no tak to, nie stać nas na nowe meble, a ja się jeszcze głupia tłumaczyłam z tego!
Ale koniec. Dzisiaj wcale nie będę na obiedzie miła, bo nie muszę tam jeździć.

Awanturę w domu zrobiłam też przez męża i jakoś nie specjalnie się tym przejął. Potrafi tylko dogadywać. 
A ja stanęłam w obronie jego i jego rodziny przeciwko swojej rodzinie!

Czasem tylko zastanawiam się, czy warto było, bo mąż jakoś nie utwierdza mnie w tym, że tak tylko, że nie!

Uciekam. 
Odetchnę to napiszę!
Chce mi się wyć i tyle. 
Wszystko pisane w chaosie, ale chciałam się "wypisać"! :( 



5 komentarzy:

  1. Bardzo mi przykro😡Niby powinnaś się cieszyć z nowego domu,a przysparza Wam samych problemów.Współczuję relacji rodzinnych.Ja ba szczęście dwie rodziny mam 200km od siebie,wiec widzimy sie jak ja tego chcę.Trzymaj się tam jakoś i nie daj sobą pomiatać!Może zostaw męża raz z małą,to może doceni jak ciężko pracujesz!Pozdrawiam i ściskam 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety rozumiem. A może jak Cię "nawiedza" następnym razem to zapytaj czy dać im rękawiczki do pielenia bo tyle roboty i ze się cieszysz ze przyjechali pomoc. My mieszkamy z teściami ale na szczęście dom się buduje.a co do zachowania męża- no cóż ja raz coś takiego usłyszałam (apropo kasy) to mu powiedziałam, że facet jak d..a od sr. .ia jest od zarabiania a kobieta od wychowywania dzieci. Pytanie nr dwa brzmiało jak podzielimy obowiązki domowe gdy wrócę do pracy skoro praca zarobkową zwalnia ze wszystkich innych obowiązków. .to się zastanowił i uspokoił.

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze, że wyrzuciłąś z siebie nadmiar emocji.... ale współczuje tej kochanej "rodzinki" i "mamusi",
    być może że jak sie przeprowadzicie na dobre to te wędrówki się skończą, a jak jeszcze raz mąż przyjmie zaproszenie od mamusi to niech jedzie sam, ty mas prawo wypocząć we własnym domu a nie byc na wszystkie zawołania...
    mam nadzieje że to tylko przejściowe....
    serdeczności i buziaki dla Motylka

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Kochana. Czasem takie "wypisanie" pomaga. Mam nadzieję, że jednak wszystko się w miarę unormuje i że będzie lepiej.

    Uściski
    P.S. może to takie wiosenne przesilenie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, teściowie...
    Gdyby nie oni, to chyba w ogóle byśmy się z mężem nie kłócili. U nas to gigantyczna kość niezgody. I przypuszczam, że zawsze tak będzie.
    Dlatego rozumiem i współczuję. Tym bardziej docinków o kasie, bo te są poniżej pasa po prostu.
    Trzymaj się Kochana. Myśl o sobie i córci.

    OdpowiedzUsuń